Organ prasowy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej

„Riposta” z Paszkot 2

Pole zrzutowe określane kryptonimem „Paszkot 2” ze zrzutowiska zupełnie pomijanego w literaturze przedmiotu lub błędnie klasyfikowanego jako „zrzutowisko nieczuwające” – stało się prawdopodobnie najlepiej udokumentowanym aktualnie zrzutowiskiem Podokręgu AK Rzeszów.

Redakcja

Biuletyn Informacyjny AK

N 50° 09’ 55’’ E 22° 16’ 07’

Dzięki wspólnemu wysiłkowi grupy badaczy udało się dokładnie opisać ciąg zdarzeń i precyzyjnie ustalić miejsce, w którym wiosną 1944 roku dwukrotnie przyjęto zrzuty materiałowe i gdzie w desancie spadochronowym wylądowała szóstka Cichociemnych. W efekcie – pole zrzutowe określane kryptonimem „Paszkot 2” ze zrzutowiska zupełnie pomijanego w literaturze przedmiotu lub błędnie klasyfikowanego jako „zrzutowisko nieczuwające” – stało się prawdopodobnie najlepiej udokumentowanym aktualnie zrzutowiskiem Podokręgu AK Rzeszów. Podczas badań na nowo dostrzeżono potencjał drzemiący w „Wykazie placówek” z zasobu Centralnego Archiwum Wojskowego, co zaowocowało powstaniem społecznego projektu badawczo-edukacyjnego „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” – inicjatywy wartościowej i w zasadzie bezprecedensowej dla najnowszej historii Polski.

Dwa miesiące po publikacji na łamach Biuletynu Informacyjnego ŚZŻAK artykułu dr. Andrzeja Borcza pt. „Paszkot – Zagadka lokalizacji pola zrzutowego w Rakszawie” mamy możliwość zaprezentowania nowego spojrzenia i nieznanych dotąd szczegółów związanych z akcjami zrzutowymi przeprowadzonymi w bastionie „Paszkot”, znajdującym się w rejonie operacyjnym Obwodu AK Łańcut. Dopiero zaangażowanie lokalnych badaczy doprowadziło do zaskakującego ustalenia, że polana, na której w kwietniu i maju 1944 r., tj. w sezonie operacyjnym określanym kryptonimem „Riposta” dwukrotnie odebrano zrzuty materiałowe i gdzie, podczas akcji majowej, desantowała się szóstka Cichociemnych – znajdowała się i wciąż się znajduje na terenie miejscowości Żołynia, a nie w Rakszawie. Prawdziwe, jednak dość ogólne były wcześniejsze stwierdzenia, że zrzut miał miejsce na polach pomiędzy Rakszawą (czasem pojawia się określenie: „Górną”) a Brzózą Stadnicką. Nieco szerszym określeniem, ale jak najbardziej uprawnionym i odzwierciedlającym zaangażowanie miejscowych żołnierzy podziemia wojskowego jest także mówienie o przyjęciu zrzutu w rejonie Brzóza Stadnicka – Rakszawa – Żołynia. Z relacji bezpośrednich świadków akcji wiadome jest, że w zabezpieczeniu i obsłudze zrzutu uczestniczyli akowcy z placówki nr 9 – Rakszawa / Żołynia oraz członkowie BCh. W wyżej wymienionych wsiach ukrywano broń, a puste zasobniki zrzutowe zakopywane były zarówno w rakszawskim lesie Brzeźnik, jak i w lesie w Żołyni, nazywanym „chłopskimi krzakami”.

Potwierdzają to zebrane ostatnio relacje oraz odkrycia, w tym wykopanie w Brzeźniku wiosną 2022 r. przez poszukiwaczy z Rakszawy zasobników zrzutowych typu H i C. Odkrycie w żołyńskim lesie (przy północno-wschodnim krańcu polany zrzutowej) dwóch zasobników z brytyjską amunicją kalibru 7,7 relacjonował Elwin Krzyżak z Żołyni. Można to powiązać z relacją przekazaną przez Zofię Dudek z Żołyni – według niej jej dziadek Andrzej Mach zakopał w tym lesie materiały pochodzące ze zrzutu. Miał on również współpracować z AK przy przewożeniu radiostacji, a wiadome jest, że środki łączności również dostarczono podczas zrzutów w Żołyni. Z kolei Józef Dudek wspominał, że jego teść Władysław Mach (syn ww. Andrzeja) powiedział mu, że zrzut miał miejsce w jego lesie (zapewne chodziło o oczekiwanie na zrzut). 

Wśród mieszkańców Żołyni, zwłaszcza związanych z pobliską polu zrzutowemu ulicą Raki, funkcjonuje określenie „samolot”, którym nazywano (dziś już wyschnięte) oczko wodne, znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie polany zrzutowej (relacja Zofii Dudek, Gabrieli Natońskiej, Renaty Natońskiej). Co prawda wspominający kąpiele w tym miejscu wywodzą potoczną nazwę zbiornika od jego kształtu, rzekomo przypominającego samolot, jednak jej geneza (z czasem zatarta) najprawdopodobniej wiąże się ze zrzutami. 

Przykład rakszawsko-żołyńskiego bastionu „Paszkot” (określenie to zawdzięcza przydziałowi kryptonimów, nakazującemu nazywanie zrzutowisk Okręgu Krakowskiego AK nazwami ptaków) pokazał, że samo tylko badanie dokumentów archiwalnych, nawet bezpośrednio pochodzących od organizatora zrzutów może być niewystarczające. Dopiero zestawienie archiwaliów z relacjami uczestników akcji, informacjami od ich potomków, wizją terenową oraz odkryciem w bliskim sąsiedztwie zasobników zrzutowych, pozwoliły uściślić, że zrzut miał miejsce na polanie znajdującej się w miejscowości Żołynia. 

Bezcenne dla rozpoznania sprawy były relacje akowców, w tym przede wszystkim Walentego Dąbka ps. „Dąbrowa” (z Kosiny), oficera łączności obwodu łańcuckiego, który wraz z Komendantem Obwodu AK Łańcut Ernestem Wodeckim ps. „Szpak”, typował, a następnie wyznaczał w terenie miejsca zrzutów w bastionie „Paszkot” oraz pole zrzutowe bastionu „Perkoz” k. Woli Zarczyckiej (kategorią bastion określano zrzutowisko mogące przyjąć zrzut z dwóch i więcej samolotów). 

Bardzo pomocną była również mapa wydana w 1938 r. przez Wojskowy Instytut Geograficzny, a obrazująca ówczesne pokrycie terenu lasem oraz układ polnych dróg. Z relacji „Dąbrowy” wiadomo, że akowcy oczekiwali na zrzut na polanie „Paszkot 1” w marcu 1944 r. Według dokumentów londyńskich związanych z organizacją lotów wynika, że miało to miejsce nocą z 17/18 marca 1944, kiedy nad „Paszkotem” – pełniącym wówczas rolę placówki zapasowej dla podsiedleckiego zrzutowiska „Wanna” – pojawił się Halifax z brytyjską załogą. Do zrzutu w Rakszawie jednak nie doszło z powodu całkowitego zachmurzenia. Nie wiadomo, co zdecydowało o tym, że kolejne zrzuty przyjmowano już w lokalizacji „Paszkot 2” na polach Żołyni. Być może na tę decyzję wpłynęły względy bezpieczeństwa, gdyż w sąsiedztwie polany „Paszkot 1” w lesie dąbrowskim zlokalizowany był  „Waldlager Dąbrówki” – niemiecki magazyn broni i amunicji, zwożonych przez okupanta z frontu wschodniego.

To jednak nie wszystko z interesujących ustaleń.

Tuż po styczniowej publikacji dr. Andrzeja Borcza w niniejszym Biuletynie, do badaczy bastionu „Paszkot” wpłynął pochodzący z Centralnego Archiwum Wojskowego „Wykaz placówek”.
Zawiera on rozróżnienie zrzutowisk w obrębie bastionu „Paszkot” na „Paszkot 1” i „Paszkot 2” oraz ich dane lokalizacyjne. Rzeczony „Wykaz” jest prawdopodobnie jedynym dokumentem, w którym pojawia się określenie „Paszkot 2” w odniesieniu do pola zrzutowego, na którym faktycznie odebrano zrzuty materiałowe i gdzie wylądowali Cichociemni. 

Za tym, że może to być jedyny dokument z okresu zrzutów zawierający nazwę „Paszkot 2”, przemawia to, że adnotacje związane z organizacją zrzutów, potwierdzeniem ich odbioru w tej lokalizacji, zostały dokonane pismem odręcznym na „Karcie pola Paszkot 1” – innym dokumencie znajdującym się w archiwum Studium Polski Podziemnej (SPP) w Londynie. Powyższe może tłumaczyć, dlaczego w opracowaniu Krzysztofa Mroczkowskiego pt. „Lotnicze wsparcie oddziałów ZWZ-AK i funkcjonowanie terenów odbioru zrzutów w Małopolsce i na ziemi tarnowskiej w okresie II wojny światowej” pole zrzutowe „Paszkot 2” zostało błędnie zakwalifikowane jako: „zrzutowisko nieczuwające”, natomiast „Paszkot 1” wskazano jako to, które nie tylko czuwało, ale i przyjęło zrzuty. Skoro na karcie założonej dla pola „Paszkot 1” odnotowano przeprowadzenie czuwania w lutym i marcu 1944 r. oraz przyjęcie zrzutów w kwietniu i maju 1944, badacz najprawdopodobniej uznał, że wszystko to wydarzyło się w jednym i tym samym miejscu.

Fragment „Wykazu placówek” z zasobu Centralnego Archiwum Wojskowego. Prawdopodobnie jedyny dokument, w którym pojawia się określenie „Paszkot 2”. Odnośniki prowadzą do arkusza „Kielce” mapy WIG 1:300 000 oraz akt o numerze dziennika 5021/43. III to kategoria przypisana bastionowi „Paszkot”, najprawdopodobniej oznaczająca możliwość przyjęcia zrzutu z trzech samolotów.

Należy zauważyć, że poza opracowaniami autorstwa Krzysztofa Mroczkowskiego nazwa „Paszkot 2” w literaturze przedmiotu nie występuje. Na próżno szukać jej w dziele Kajetana Bienieckiego „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej”. Swego rodzaju rozróżnienie pól zrzutowych w obrębie bastionu „Paszkot” pojawia się w opracowaniu autorstwa Grzegorza Ostasza pt. „Alianckie wsparcie lotnicze w Podokręgu AK Rzeszów”.Jest w nim mowa o polu „Paszkot (Paszkot 1)” – jako kryptonimie placówki odbioru zrzutów na terenie Obwodu AK Łańcut w okolicach Rakszawy. „Paszkot 2” tu jednak nie występuje, co wydawałoby się logicznym następstwem w przypadku wskazania „jedynki”. 

Do prawdy obiektywnej dzięki znajomości literatury przedmiotu, ale też zebraniu relacji świadków oraz materiału z terenu zbliżył się dopiero dr Andrzej Borcz, autor m.in. książki „Obwód Łańcut SZP-ZWZ-AK w latach 1939-1945” (wyd. IPN, Kraków-Warszawa 2020). Temat zrzutowiska „Paszkot” przedstawił również w Roczniku Przemyskim (t. 51 Historia Wojskowości, z. 1 w 2015 r.), w artykule „Obwód SZP-ZWZ-AK Łańcut 1939-1945 w relacjach żołnierzy podziemia – organizacja, działania dywersyjne i sabotażowe”. 

Co prawda nie pojawia się u niego określenie „Paszkot 2” oraz wciąż przewija się tylko miejscowość Rakszawa, jednak dzięki zebranym relacjom akowców przyjęcie zrzutów lokalizuje poprawnie i z bardzo dużą precyzją – w sąsiedztwie rakszawskiego lasu Brzeźnik, na północ od niego. Pierwsze typowanie na mapie pola zrzutowego, na którym faktycznie przyjęto zaopatrzenie i cichociemnych zobrazował w artykule opublikowanym w styczniu br. w niniejszym Biuletynie. Dziś możemy zaprezentować mapę uwzględniającą ustalenia z ostatnich dni, na której wskazanie lokalizacji przesunięte zostało o około 800 m w kierunku południowym, na dużą polanę. Współrzędne geograficzne zrzutowiska, zasygnalizowane przy tytule artykułu (N 50° 09’ 55’’, E 22° 16’ 07’’) podajemy dla wzniesienia leżącego pośrodku polany zrzutowej.

Wnikliwy obserwator zauważy, że szerokość geograficzna, zapisana w „Wykazie placówek” dla bastionu „Paszkot 2” (tj. dół 57) jest nieco za niska dla polany, na której doszło do zrzutów i lądowania cichociemnych. Długość geograficzną (17 od prawej) możemy uznać za poprawną, gdyż tak poprowadzony „południk” przechodzi w pobliżu zachodniego krańca polany zrzutowej. Dziś, wiedząc, gdzie miały miejsce zrzuty, moglibyśmy skorygować współrzędne szerokości, dodając ok. 2 mm od dolnej krawędzi mapy. Należałoby również zwiększyć odległość od stacji kolejowej w Łańcucie do 9-10 km. Błąd mógł pojawić się przy przenoszeniu współrzędnych na mapę w skali 1:300 000, którą siłą rzeczy cechuje mniejsza szczegółowość niż taktycznej „setki”. Las Brzeźnik oraz las żołyński zwany „chłopskimi krzakami” na mapie w skali 1:300 000 zlewają się w jedną zieloną plamę, przykrywającą polanę zrzutową (patrz rycina obok). Pomiar i wyznaczenie zrzutowiska na mapie, na której obszar pomiędzy Łańcutem a Żołynią mieści się na powierzchni pudełka od zapałek, jest obarczony dość dużym błędem, jednak akceptowalnym przy obserwacji terenu z samolotu nadlatującego przy pierwszym podejściu wysokim pułapem. Mało prawdopodobnym jest wyznaczenie polany zrzutowej „Paszkot 2” w miejscu, na które wskazują współrzędne z wykazu. Po pierwsze tej lokalizacji nie potwierdzają wspomnienia akowców, po drugie znajdując się w pobliżu głównej drogi Żołynia-Łańcut, byłaby ona mało bezpieczna, gdyż niewystarczająco zakamuflowana.

Lokalizacja zrzutowisk „Paszkot 1” i „Paszkot 2” na mapie WIG z 1928 r. w skali 1:300 000. We wspomnieniach „Dąbrowy” jest mowa o spodziewanym zrzucie na „wzgórze 186 od strony północnej”. Nierozwiązaną zagadką pozostaje, czy mogło chodzić o azymut (186 stopni) mierzony na linii zrzutowisko „Paszkot”– Łańcut, tym bardziej że zwiadowca używa tego określenia, relacjonując oczekiwanie na zrzut na polu „Paszkot 1” w marcu 1944 r. „Podejrzenie” o azymut podajemy więc jedynie jako potencjalnie przydatną wskazówkę do badań nad innymi polami zrzutowymi.
Lokalizacja polan zrzutowych „Paszkot 1” i „Paszkot 2” pokazana na mapie taktycznej wydanej przez Wojskowy Instytut Geograficzny w 1938 r. w skali 1:100 000. Czerwone krzyże to lokalizacja według współrzędnych z „Wykazu placówek”. Symbole P1 i P2 to rzeczywiste położenie placówek, uściślone przez ostatnie badania, uwzględniające relacje świadków akcji oraz badania terenowe. Mapą taktyczną posługiwali się zwiadowcy typujący miejsca do odebrania zrzutu. Ich współrzędne określano następnie na mapie WIG w skali 1:300 000, podając je w milimetrach i układzie prostokątnym, określając krawędź mapy, od której linijką dokonywano pomiaru (góra, dół, prawa, lewa). Niebieskie okręgi to odległości (7, 8 i 10 km) od stacji kolejowej w Łańcucie (oznaczonej niebieskim „x”), która była punktem orientacyjnym dla nawigatorów samolotów kierujących się na bastion „Paszkot”.

W tym miejscu warto również przypomnieć warunki, jakie były stawiane placówkom zrzutowym przez dowództwo AK oraz jej inspektorów kontrolujących stan przygotowania do akcji. Znajomość tych kryteriów również przyczyniła się do doprecyzowania położenia polany zrzutowej „Paszkot 2”. Kwestią priorytetową było odnalezienie małego punktu na mapie w ramach nocnej, utrudnionej nawigacji. Placówka musiała więc być umiejscowiona tak, by mógł na nią trafić nawigator. Ponieważ musiał być zapewniony kontakt wzrokowy ziemia-powietrze, na pola zrzutowe wybierano zbocza wzgórz lub częściej duże polany (łąki i pola) przylegające do kompleksów leśnych. Ponadto pole zrzutowe musiało spełniać wymogi pod kątem odbioru i zabezpieczenia zrzutów. Z jednej strony musiało posiadać dogodne drogi pozwalające na przewiezienie furmankami materiałów zrzutowych do zakamuflowanych magazynów, z drugiej strony powinno być oddalone od dużych osad i głównych dróg, gdzie operowały wojska okupanta. 

Ćwiczenia w ośrodku spadochronowym. Zaszczytne miano Cichociemnego dawało dopiero wykonanie skoku
na terytorium okupowanego kraju. / Fot. NAC

Potwierdzeniem lokalizacji zrzutowiska na polach miejscowości Żołynia są wspomnienia „Dąbrowy”, który relacjonował wyznaczenie tylko trzech polan: w Rakszawie na południe od Węglisk („Paszkot 1”), koło Woli Zarczyckiej („Perkoz”) oraz tej koło Brzeźnika („Paszkot 2”). Wspominał, że podczas zwiadu, dotarli do niej polnymi drogami, kierując się od strony Brzózy Stadnickiej, natomiast samolot miał nadlecieć znad lasu od strony południowej. Ponadto Marcin Wal ps. „Amper” (z Potoka) jako miejsce przyjęcia zrzutu wskazywał również polanę koło Brzeźnika. Marian Pliś ps. „Gniewosz” (ze Smolarzyn, lekarz Obwodu AK Łańcut) mówił o dość dużej polanie, w kącie pomiędzy Górną Rakszawą a Brzózą Stadnicką i wprost – o lesie Brzeźnik. 

Powróćmy jeszcze na moment do „Karty pola Paszkot 1” znajdującej się w zasobie SPP, gdyż można z niej wyczytać bardzo ciekawą informację. Otóż w rubryce: „Przebieg pracy placówki i wnioski” dla zrzutu w nocy z 30/31 maja 1944 r. odnotowano: „13.VI. Potwierdzenie odbioru 6-18-14. Przyjęto tylko 2 zrzuty, trzeci prawdopodobnie na „Perkoz”. L.4853. rozrzut drugiego zrzutu do 8 km”. Dr Andrzej Borcz uważa informację o 8-kilometrowym rozrzucie za bardzo niepewną, gdyż zrzutów dokonywano z niewielkiej wysokości, około 200 m. Można jedynie domniemywać, że raportujący rozmiar rozrzutu szacowali go dla pola „Paszkot 1”, odległego o 8 km od Brzózy Stadnickiej, pod którą według wspomnień „Gniewosza” odnaleziono zniesioną paczkę. W swoich powojennych wspomnieniach relacjonował to tak: […] Po czasie okazało się, że jeden ze spadochronów, przy którym była paczka z pieniędzmi, zniósł wiatr aż pod Brzózę, ale tam znalazł go uczciwy znalazca i zwrócił. Pieniądze te przerzucano później do Przeworska furmanką, którą ubezpieczałem razem z bratem i Piekłą. Na pamiątkę zrobiłem sobie zdjęcie, które mi się zachowało. Cenny bagaż znajdował się pod siedzeniem tego księdza, o ile on nim był, a nie jakiś przebieraniec.

Przewóz pieniędzy z nocnego zrzutu 30/31 maja 1944 r. na stację kolejową w Przeworsku. W środku o. Rufin Janusz ps. „Oczko”.

Zdjęcie prezentowane powyżej pochodzi najprawdopodobniej z sesji fotograficznej wspominanej przez „Gniewosza”. Powozi Stanisław Mroczkowski ps. „Bosak”, w środku o. Rufin Janusz ps. „Oczko” (ur. w Żołyni, kapelan Obwodu AK Przeworsk, przechowywał pieniądze i dokumenty będące w dyspozycji Inspektoratu Przemyśl. Po dokonaniu zrzutu w rejonie Żołyni wraz z innymi podjął zrzut, przewiózł go do Przeworska i przechowywał do czasu odebrania przez wysłanników Komendy Głównej AK w Warszawie), za furmanką Adam Pliś (brat Mariana – „Gniewosza”). Drugie zdjęcie z tej sesji, na którym za furmanką pozuje „Gniewosz”, znaleźć można w książce Magdaleny Kątnik-Kowalskiej „By zdarzeń nie zatarł czas” (Wyd. GOK Żołynia, 2002 r.). W niej również opublikowano relacje bechowców: Jana Ciska i Adama Macha z Żołyni, Wincentego Pindary z Bikówki oraz Stanisława Stopyry z Brzózy Stadnickiej, wspominających swój udział w akcjach zrzutowych koło Brzeźnika, przekazywanie materiałów zrzutowych i broni Stanisławowi Fusowi (AK) z Żołyni i transport materiałów zrzutowych do Grodziska Dolnego.

Szczegóły akcji przeprowadzonych w bastionie „Paszkot”, terminy czuwania, rodzaj użytych samolotów, skład załóg, ilość nalotów oraz rozliczenie dostarczonych materiałów znaleźć można w książce dr. Andrzeja Borcza „Obwód Łańcut SZP-ZWZ-AK w latach 1939-1945”. To drobiazgowe opracowanie możemy uzupełnić o szczegół pochodzący ze wspomnianej wyżej książki Kajetana Bienieckiego.

Odnośnie do zrzutu majowego zrealizowanego na polanie „Paszkot 2” podaje on, że pierwszy samolot dokonał zrzutu o godz. 00.12 – 00.24, drugi – o godz. 00.32 – 00.47. Tak więc Cichociemni wylądowali na żołyńskiej ziemi już w dniu 31 maja 1944 r. Sylwetki tej szóstki wraz ze zdjęciami portretowymi opublikowane zostały 16 lutego br. na facebookowym profilu „Historia Żołyni i okolic”. To jeden z elementów oddolnej inicjatywy, której celem jest trwałe upamiętnienie desantu Cichociemnych w Żołyni, w 80. rocznicę tamtych wydarzeń.

PROJEKT „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”

Dzięki odkryciu na nowo „Wykazu placówek”, które miało miejsce przy okazji pogłębionego badania bastionu „Paszkot” w lutym br., ruszył społeczny projekt badawczo-edukacyjny realizowany pod nazwą „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”.  

Grupę inicjatywną oraz szczegóły projektu można poznać na dedykowanej mu stronie internetowej www.elitadywersji.org/zrzutowiska-ak, którą prowadzi Ryszard M. Zając, jeden z inicjatorów ww. projektu, wnuk Cichociemnego por. Józefa Zająca ps. „Kolanko” i jednocześnie osoba, która badaczom „Paszkota” przekazała do odszyfrowania „Wykaz placówek”. Sprawa bastionu „Paszkot” mocno obecnego na łamach Biuletynu zwróciła również uwagę realizatorów projektu „GIS w historii – możliwości wykorzystania i popularyzacji współczesnych narzędzi geoinformatycznych w naukach humanistycznych na przykładzie czynu zbrojnego Cichociemnych” i wskazała na konieczność rewizji dokładnych lokalizacji zrzutowisk, ustalonych tylko na podstawie współrzędnych z „Wykazu”. Projekt ten koordynuje dr Agnieszka Polończyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, wnuczka Cichociemnego kpt. Bolesława Polończyka ps. „Kryształ”. Informacje o tym projekcie prezentowana są na stronie internetowej www.cichociemni.edu.pl

Na zdjęciu brytyjski ciężki bombowiec Handley Page Halifax w akcji zrzucania zasobników. / Fot. www.elitadywersji.org

Podziękowania dla dr. Andrzeja Borcza za konsultację historyczną oraz wskazanie literatury przedmiotu i wciągnięcie do grupy badaczy bastionu „Paszkot”, dla Krystiana Trynieckiego za cenne spostrzeżenia i zdjęcie z przewozu pieniędzy zrzutowych oraz dla Zofii Dudek, Gabrieli Natońskiej, Renaty Natońskiej, Józefa Dudka, Elwina Krzyżaka i Bogdana Maczugi – za przekazane bezcenne relacje. 


Waldemar Natoński

Skip to content