Organ prasowy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej

Armia Krajowa – zbrojne ramię Polskiego Państwa Podziemnego

Przegrana we wrześniu 1939 roku i w konsekwencji utrata niepodległości nie złamała ducha oporu w narodzie. Jeszcze w czasie trwania walk, niemalże w całym kraju, zaczęły powstawać liczne organizacje konspiracyjne, reprezentujące wszystkie możliwe opcje polityczne i stawiające sobie za cel walkę o pokonanie najeźdźców i odzyskanie wolności.

Redakcja

Biuletyn Informacyjny AK

Autorzy: Andrzej Chmielarz, Grzegorz Jasiński

Przegrana we wrześniu 1939 roku i w konsekwencji utrata niepodległości nie złamała ducha oporu w narodzie. Jeszcze w czasie trwania walk, niemalże w całym kraju, zaczęły powstawać liczne organizacje konspiracyjne, reprezentujące wszystkie możliwe opcje polityczne i stawiające sobie za cel walkę o pokonanie najeźdźców i odzyskanie wolności.

Gen. mjr Reinhard Gehlen, szefa Fremde Heere Ost (FHO, Obce Wojska Wschód), a zarazem autor opasłego opracowania pt. „Siły wojskowe i wywiadowcze w ogólnych ramach polskiego ruchu oporu”, tak pisał o Polakach: Zdolność do konspirowania jest głęboko zakorzeniona w narodowym charakterze Polaków i wyuczona w procesie rozwoju historycznego. Dlatego w 1939 r. nie trzeba było się jej uczyć ani tym bardziej nakazywać. Była ona po prostu oczywistością. Konspiracja stała się tym środkiem, który sprawia, że ruch oporu jest sprawą narodową. Każdy Polak sam z siebie staje się wspierającym, nośnym elementem otaczającej go całości. Dla organizacji ruchu oporu, wyrosłych na takiej glebie, konspiracja nie jest tylko jedną z wielu form stosowanych broni, lecz jest tą bojową formą życia, w której przywódcy i naród, mimo wszystkich znanych wewnątrz politycznych sprzeczności, połączeni są tą samą wolą oporu, tworząc wspólnotę o godnej uwagi sile. 

Dlatego też mimo brutalnej polityki władz okupacyjnych, dążących przy pomocy terroru do stłamszenia polskiego oporu i całkowitego podporządkowania sobie podbitego kraju, stopniowo, acz z dużą energią kontynuowano tworzenie systemu konspiracyjnych instytucji politycznych, wojskowych i administracyjnych, które z czasem utworzyły Polskie Państwo Podziemne, sprawujące z upoważnienia władz RP na uchodźstwie władzę w okupowanej Polsce.

Rozmach, zasięg i podejmowane działania przez polskie podziemie nie miały sobie równych w całej Europie. Podziemny aparat państwowy współdziałał z istniejącymi w konspiracji partiami politycznymi i ugrupowaniami społecznymi, realizując zadania mające na celu ochronę ludności oraz przetrwanie państwa, a następnie jego odbudowę po wojnie. Siłą zbrojną była zaś Armia Krajowa (AK), której początków należy dopatrywać się w Służbie Zwycięstwu Polski (SZP) i Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). Była to armia ochotnicza, liczniejsza od Wojska Polskiego w czasie pokoju.

Służbę Zwycięstwu Polski powołano do życia już 27 września 1939 roku, nim do Warszawy wkroczyły wojska niemieckie. Na czele organizacji, której celem było kontynuowanie walki z najeźdźcami i stworzenie tymczasowej władzy podziemnej stanął wówczas gen. bryg. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. Powstały we Francji Rząd RP na czele z gen. dyw. Władysławem Sikorskim za swoje główne zadania uznał reprezentowanie interesów Polski na arenie międzynarodowej, zorganizowanie siły zbrojnej do walki z Niemcami, ale także kierowanie działalnością podziemną w kraju. 8 listopada Rada Ministrów zaakceptowała projekt powołania ZWZ. Niecały miesiąc później na ręce szefa Sztabu SZP, płk. Stefana Roweckiego, została przesłana „Instrukcja Nr 1”. Zawierała ona jego nominację na „komendanta wojskowego Obszaru ZWZ nr 1”, tym samym kładąc kres funkcjonowaniu SZP. Według wytycznych zawartych w Instrukcji ZWZ miało być organizacją: […] ścisłą, tajną, wojskową, opartą o bezwzględnie pojęte zasady hierarchii i dyscypliny, jako jedyną działającą na terenie kraju, oraz ogólnonarodową, ponadpartyjną i ponadstanową, skupiającą w swych szeregach bez względu na różnice przekonań politycznych i społecznych wszystkich Polaków, pragnących walczyć orężnie z okupantami w warunkach pracy konspiracyjnej. Celem organizacji miał być także udział w odbudowie państwa na drodze walki orężnej przez prowadzenie akcji bojowo-dywersyjnej oraz przygotowanie powszechnego powstania zbrojnego, którego wybuch planowano na moment wkroczenia regularnych wojsk polskich do kraju. 

14 lutego 1942 roku prezes Rady Ministrów i Naczelny Wódz gen. broni Władysław Sikorski rozkazem Nr 627 przekazał komendantowi głównemu Związku Walki Zbrojnej gen. bryg. Stefanowi Roweckiemu rozkaz o zmianie nazwy organizacji na Armię Krajową. Wbrew pozorom, o czym mało kto wie, nazwa ta przez kolejne kilkanaście miesięcy w ogóle nie była używana. Tak o tym pisał gen. Rowecki w zachowanym fragmencie sporządzonej przez niego „kroniki”: […] sam termin Armia Krajowa nie był szczęśliwy, gdyż jako pojęcie operacyjne mogłoby w tej Armii Krajowej nagle znaleźć się kilka podległych armii na różnych kierunkach operacyjnych. Dlatego też pozostawiłem przyjęty dotychczas termin Siły Zbrojne w Kraju, obok równoległego określenia Armia Krajowa, a równocześnie zwróciłem się do Londynu o wyrażenie na powyższe zgody. W ten sposób przez blisko trzy lata używana nazwa ZWZ zaczęła wychodzić z użycia. Jako codzienny kryptonim dla Sił Zbrojnych w Kraju przyjąłem PZP (Polski Związek Powstańczy). Nazwa Armia Krajowa pojawiała się zatem jedynie w korespondencji nadchodzącej z Londynu, a pod okupacją w codziennej służbie używano terminu Siły Zbrojne w Kraju. Termin Armia Krajowa wszedł do użytku dopiero na przełomie 1943 i 1944 roku, ostatecznie wypierając określenie Siły Zbrojne w Kraju. Zmiana nazwy nie miała jednak wpływu na strukturę, czy też realizowane zadania. 

Na czele ZWZ/AK stała Komenda Główna, którą tworzyło siedem oddziałów: I – organizacyjny, II – informacyjno-wywiadowczy, III – operacyjny, IV – kwatermistrzowski, V – łączności, VI – Biuro Informacji i Propagandy, VII – Biuro finansów i kontroli. Komendzie był podporządkowany także Związek Odwetu, „Wachlarz”, Kierownictwo Dywersji – Kedyw, a także służby: sprawiedliwości, uzbrojenia, zdrowia, intendentury, duszpasterstwa, biur wojskowych. Strukturę terytorialną oparto na przedwojennym podziale administracyjnym: województwo – okręg, powiat – obwód, gmina – placówka, choć oczywiście były od tego odstępstwa. Dwa do trzech okręgów złączonych pod jednym dowództwem stanowiło obszar. Podstawową jednostką organizacyjną i taktyczną stanowił pluton, liczący ok. 50 żołnierzy. Reprezentantem interesów Komendy Głównej AK wobec władz i instytucji polskich w Londynie był zaś Oddział VI Sztabu Naczelnego Wodza.

Przyjęta koncepcja powstania powszechnego zakreśliła zasięg i rozmiar podejmowanych działań. Przede wszystkim skupiano się na walce bieżącej przejawiającej się w prowadzeniu działalności bojowo-dywersyjnej, wywiadowczej, propagandowej, ale także i działalności pionów zabezpieczających, czyli: legalizacji, kontrwywiadu, łączności itd. Nie zapominano przy tym o szkoleniu i podporządkowywaniu sobie innych organizacji konspiracyjnych. 

Akcja scaleniowa

Zgodnie z wytycznymi Rządu RP na wychodźstwie, wszystkie organizacje konspiracyjne w okupowanym kraju miały podporządkować się ZWZ/AK. Budziło to jednak spore obawy i godziło w ambicje poszczególnych osób, partii i stronnictw politycznych. Dlatego też początkowo akcja scaleniowa nie przynosiła wymiernych efektów, zwłaszcza w odniesieniu do pionów wojskowych Stronnictwa Ludowego – Bataliony Chłopskie (BCh) i Stronnictwa Demokratycznego – Narodowa Organizacja Wojskowa (NOW). Po wielu zabiegach i rozmowach BCh przekazały część oddziałów taktycznych. Do AK trafiło również kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy z NOW, spora część nie podporządkowała się jednak i utworzyła Narodowe Siły Zbrojne, które mimo zawartej później umowy scaleniowej nie podporządkowały się w pełni. Ostatecznie akcja scaleniowa zakończyła się powodzeniem i większość organizacji konspiracyjnych wzmocniła siły i potencjał ZWZ/AK.

Rozkaz nr 74 gen. Stefana Roweckiego „Grota” skierowany do ugrupowań zbrojnych w okupowanym
kraju z informacją o nakazie podporządkowania się Dowódcy Armii Krajowej (tzw. akcja scaleniowa)
| fot. AAN

W pierwszej połowie 1941 roku liczebność ZWZ wynosiła około 45 tys. żołnierzy. Od 1941 do 1944 roku, dzięki przede wszystkim wspomnianej akcji scaleniowej, siły organizacji wzrosły wielokrotnie, by w szczytowym okresie osiągnąć od 350 do 380 tys. żołnierzy (6287 plutonów pełnych i 2613 plutonów szkieletowych). Najlepiej zorganizowanymi i grupującymi 54% stanów AK były okręgi centralne (Warszawa, Kielce, Lublin, Kraków i Obszar Warszawa). Na ziemiach włączonych do Rzeszy najlepiej zorganizowanymi okręgami były Łódź i Śląsk. Na Pomorzu i w Poznańskiem udało się stworzyć zawiązki komend i siatek terenowych. Warunki okupacji na ziemiach włączonych do Rzeszy nie pozwoliły na osiągnięcie poziomu zorganizowania i wyszkolenia, jaki istniał na terenach Polski centralnej. Wyjątek stanowił Okręg Białystok, terytorialnie znajdujący się od połowy 1941 r. w obrębie niemieckich Prus Wschodnich, organizacyjnie ciążący jednak w stronę terenów wschodnich i będący jednym z silniejszych okręgów AK. Na ziemiach wschodnich większość posiadanych sił znajdowała się w okręgach: Lwów, Wołyń, Wilno i Nowogródek. Nieco słabiej organizacyjnie stały okręgi: Polesie, Stanisławów i Tarnopol. W okręgach południowo-wschodnich siły i środki organizacji w latach 1943–1944 w znacznym stopniu absorbowała obrona ludności polskiej przed atakami nacjonalistów ukraińskich.

Armia ochotnicza

Tak wysoka liczebność Armii Krajowej wynikała z faktu, że była ona wojskiem ochotniczym, w którym ze względu na tę specyfikę dominowali dwudziestolatkowie i trzydziestolatkowie, bez należytego doświadczenia ogólnowojskowego, ale za to służący przede wszystkim z pobudek patriotyczno-ideologicznych, ale też chęci zemsty na znienawidzonym okupancie. Ideologiczny charakter służby w szeregach AK dobrze ilustruje niedatowana instrukcja dotycząca obowiązków żołnierskich, w której czytamy: Wojsko jest uzbrojonym ramieniem Narodu Polskiego. Siła jego opiera się na 1000-letniej naszej przeszłości, na Narodzie Polskim, na polskiej ziemi i polskiej pracy. Zadaniem wojska jest obrona przed wrogiem zewnętrznym Narodu Polskiego i jego Państwa. Służba w wojsku jest zaszczytną służbą Narodu Polskiego. […] Największą nagrodę i najwyższe szczęście znajduje żołnierz w świadomości ochotniczo spełnionego obowiązku. Charakter i czyny wytyczają mu drogę i określają jego wartości

Świadomość służby znakomitej części żołnierzy była wartością nie do przecenienia, niemniej jednak z drugiej strony ochotniczy zaciąg niósł ze sobą ryzyko przenikania do szeregów konfidentów i jednostek zdemoralizowanych, krnąbrnych, realizujących własne, partykularne cele, nierzadko niewiele mające wspólnego z wartościami obowiązującymi w organizacji.

Uzbrojenie żołnierzy

Dużym problemem, który potęgował wszystkie niedoskonałości wynikające ze specyfiki służby konspiracyjnej, był bardzo dotkliwy brak wyposażenia, ale przede wszystkim uzbrojenia. W pierwszych tygodniach 1944 roku AK miała w swojej dyspozycji ponad 53 tys. egzemplarzy broni palnej i 128 tys. granatów. W stosunku do potrzeb było to przynajmniej kilkakrotnie za mało. Broń ta była ponadto nierównomiernie rozmieszczona. Nieodpowiednia była także struktura uzbrojenia – jedną trzecią całości stanowiła broń krótka: 64% – karabiny, 30,4% – pistolety i rewolwery, 2,9% – ręczne karabiny maszynowe, 2% – pistolety maszynowe, 0,7% – ciężkie karabiny maszynowe. Broń ta była ponadto nierównomiernie rozmieszczona – aż 73% broni znajdowało się na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

Początkowo głównym źródłem zaopatrzenia były zapasy ukrywane przez żołnierzy Wojska Polskiego po zakończonych walkach we wrześniu 1939 r. Pewne uzupełnienie zaopatrzenia stanowiły także materiałowe zrzuty lotnicze prowadzone przez zachodnich aliantów, którzy od 15 lutego 1941 do 28 grudnia 1944 roku dokonali czterystu osiemdziesięciu trzech zakończonych powodzeniem lotów nad Polskę. Szacuje się, że w ich wyniku zrzucono około 600 ton materiałów, z których większość trafiła do żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. Braki w uzbrojeniu starano się uzupełnić, kupując broń i amunicję u Niemców oraz żołnierzy państw satelickich, którzy chętnie pozbywali się jej na bazarach, targowiskach czy dworcach kolejowych. Problemem była wysoka jej cena. Broń pozyskiwano także, rozbrajając żołnierzy okupanta, uderzając na posterunki, magazyny oraz transporty z fabryk uzbrojenia. 

Ważnym źródłem pozyskiwania uzbrojenia była produkcja własna. Od 1940 roku do czasu wybuchu Powstania Warszawskiego około czterech tysięcy pracowników konspiracyjnych laboratoriów, pracowni i warsztatów w całym kraju wzięło udział w opracowaniu kilkudziesięciu nowych konstrukcji broni oraz produkcji ponad 2 tys. pistoletów maszynowych, kilkuset miotaczy płomieni, około 400 tys. granatów, kilkudziesięciu tysięcy butelek zapalających oraz wielu innych sprzętów i materiałów wojennych. To bezprecedensowe w europejskim ruchu oporu przedsięwzięcie przyniosło w efekcie seryjną produkcję dwóch rodzajów pistoletów maszynowych („sten” i „błyskawica”), granatów („filipinka” – z zapalnikiem bezwładnościowym, i „sidolówka” – z zapalnikiem tarciowym), luf do „visów”, materiału wybuchowego i inicjującego (szedyt, amonit, piorunian rtęci), miotaczy ognia i drobnego sprzętu sabotażowo-dywersyjnego (kolce, środki zapalające, miny, zapalniki).

Szkolenia

Nie tylko braki w uzbrojeniu były bolączką dowódców Armii Krajowej. Ochotniczy charakter sprawiał, że wśród żołnierzy przeważali młodzi ludzie w wieku od 16 do 25 lata, a średnia wieku liniowej kadry dowódczej oscylowała około 30 lat. Były to osoby bez należytego doświadczenia i przeszkolenia wojskowego. Prof. Tomasz Strzembosz celnie podsumował kompetencje znakomitej części dowódców: Byli „cywilami-bojowcami”, których funkcja w wojsku konspiracyjnym wynikała z uznanych walorów organizatora, opierającego swoją kompetencję dowódcy na doświadczeniu życiowym i specjalistycznym […], a nie na wykształceniu ogólnowojskowym i doświadczeniach wojskowych. Z tego względu, począwszy od 1941 roku, dużą wagę przywiązywano do prowadzenia rozmaitych szkoleń i ćwiczeń, w tym tych o charakterze specjalistycznym. 

Na masową skalę prowadzono szkolenie szeregowych i niższych dowódców. Pierwszym jego etapem było ukończenie kilkutygodniowego szkolenia w szkole rekruckiej. Po włączeniu do wybranej sekcji żołnierz objęty był miesięcznym, a następnie trzymiesięcznym szkoleniem. Po jego zakończeniu odbywało się szkolenie w trybie normalnym. Główny nacisk był położony na poznanie sprzętu, omówienie zadań bojowych i ćwiczeń ze służby polowej w zastosowaniu do walki powstańczej. Szkolenie oddziałów zharmonizowane było z zadaniami bojowymi przewidzianymi na okres powstania. Praktyczne ćwiczenia prowadzono poza aglomeracją miejską. Ćwiczono sekcją, drużyną rzadziej plutonem. Rozrastanie się szeregów AK pociągało za sobą również konieczność powiększania kadry. W 1941 i 1942 roku powstały pierwsze Zastępcze Kursy Podchorążych Rezerwy Piechoty i Zastępcze Kursy Szkół Podoficerskich. Powołane w obszarach i okręgach dzieliły się na kursy obwodowe lub oddziałowe, a szkolenie odbywało się w zespołach do 4-6 elewów. W znakomitej większości były to kursy teoretyczne bez prowadzenia niezbędnych ćwiczeń praktycznych, co miało niestety niebagatelny wpływ na ich jakość i skuteczność. Szczególnie uzewnętrzniało się to w 1944 roku w trakcie prowadzonych walk, gdy niejednokrotnie żołnierze po raz pierwszy trzymali w rękach broń, którą doskonale znali, ale jedynie z rysunków i schematów. To zaś przekładało się na ich efektywność w walce. 

Przestrzeliwanie pierwszych „Błyskawic” w Kampinosie. Strzela Maria Całka ps. „Wika”, maj (?) 1944 r. | fot. AAN

Oprócz prowadzonych szkoleń i kursów istotnym uzupełnieniem kadry specjalistów (w zakresie dywersji, wywiadu, łączności), a także wyższych dowódców był przerzut do kraju drogą lotniczą wyszkolonych ochotników z Zachodu. Z tego źródła AK w latach 1941–1944 pozyskała 316 oficerów i podoficerów różnych specjalności (Cichociemni).

Działalność bojowa Armii Krajowej, jak już zostało wspomniane, charakteryzowała się stopniowym przechodzeniem od sabotażu i dywersji do działań dywersyjno-partyzanckich – od jesieni 1942 roku początkowo prowadził ją utworzony w kwietniu 1940 roku specjalny pion organizacyjny – Związek Odwetu (ZO). W maju 1942 roku niezależnie od ZO utworzono Organizację Specjalnych Akcji „Osa”, która składała się z trzech oddziałów: warszawskiego, krakowskiego i „Zagralinu” – przeznaczonego do prowadzenia dywersji w Rzeszy Niemieckiej. Akcję na wschód od granicy polskiej prowadzono zaś siłami „Wachlarza” – pionu ZWZ/AK montowanego od połowy 1941 roku do osłony od wschodu powstania powszechnego. 

Kedyw

Latem 1942 roku rozpoczęto rozbudowę oddziałów dyspozycyjnych ZO i podjęto prace sztabowe, które pół roku później zaowocowały powołaniem Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK (Kedywu). Jego zadaniem miało być: […] nękanie przeciwnika i zadawanie mu coraz mocniejszych ciosów przez akcję dywersyjną i sabotażową oraz stosowanie już w chwili obecnej wobec okupanta odwetu za akty gwałtu w stosunku do ludności polskiej. Trzonem Kedywu stały się zespoły Związku Odwetu, „Wachlarza”, Tajnej Organizacji Wojskowej oraz Grupy Szturmowe i Bojowe Szkoły Szarych Szeregów. Przewidywano, że tylko w 1943 roku powstanie 61 zawiązków oddziałów partyzanckich, 44 ośrodków dywersyjnych i 19 rejonów dywersyjnych. W końcu 1943 roku tylko w samych oddziałach dyspozycyjnych Kedywu Komendy Głównej AK znajdowało się ok. 1000 ludzi.

Akcje bojowe

Akcja bojowa była prowadzona planowo, to znaczy – wzmagana lub wygaszana zależnie od ogólnego położenia wojennego. W 1942 roku przystąpiono do organizowania oddziałów partyzanckich. Pierwsze wystąpienie bojowe oddziałów leśnych AK miało miejsce w początkach 1943 roku na Zamojszczyźnie, gdzie Niemcy przeprowadzali brutalne wysiedlanie ludności polskiej. Działalność bojowa oddziałów partyzanckich AK rozwinęła się na Lubelszczyźnie i Kielecczyźnie oraz na ziemiach wschodnich, głównie na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie. 

20 listopada 1943 roku dowódca AK, gen. bryg. Tadeusz Komorowski, wydał rozkaz do działań, które w instrukcji rządu określono jako „wzmożoną akcję sabotażowo-dywersyjną”. W rozkazie operację tę nazwano „Burzą”, co dość dobrze oddawało jej założenia – chodziło bowiem o krótkie, ale gwałtowne i skuteczne działania zbrojne. „Burza” miała zostać uruchomiona w momencie ogólnego odwrotu Niemców. Działania AK miały się koncentrować na zaciętym nękaniu ariergard niemieckich oraz silnej dywersji, ze szczególnym uwzględnieniem linii komunikacyjnych. Do realizacji tych działań miano użyć wszystkich posiadanych sił i środków. Operacja „Burza” rozpoczęła się 15 stycznia 1944 roku mobilizacją na Wołyniu (polskie Kresy Wschodnie), gdzie miejscowe oddziały – sformowane w 27. Wołyńską Dywizję Piechoty AK – podjęły działania przeciwko Niemcom. W miarę przesuwania się linii frontu kolejne zmobilizowane oddziały wkraczały do akcji. W dniach 6–7 lipca 1944 roku oddziały AK walczyły o Wilno. Po zakończeniu walk o miasto jednostki NKWD otoczyły Polaków, rozbroiły ich i internowały. W taki sam sposób zakończyły się walki o Lwów (22–27 lipca) i działania na Lubelszczyźnie (20–29 lipca). W okręgu warszawskim oddziały AK zaatakowały tyły niemieckie i zajęły Siedlce i Węgrów, ale i tam po wkroczeniu Armii Czerwonej nastąpiły aresztowania oficerów AK. 

„Burza” objęła rozległy teren od Karpat po Wilno i dolny bieg Bugu, a w walkach uczestniczyło ponad 100 tys. żołnierzy Armii Krajowej. W miarę postępu operacji „Burza” stało się jasne, że Stalin nie zamierza współpracować z Armią Krajową – ani w sprawach wojskowych, ani politycznych. Co najmniej 20–30 tys. osób zostało deportowanych w głąb Związku Sowieckiego, a duża część spośród nich nigdy do kraju nie wróciła. Przebieg „Burzy” – pisał w 1951 roku płk Kazimierz Iranek-Osmecki, były szef Oddziału II KG AK – to dzieje najbardziej dramatycznego boju wyzwoleńczego. Każdy żołnierz uczestnik „Burzy”, trwając w walkach z Niemcami i niosąc taktyczną pomoc nadciągającemu sąsiadowi wschodniemu, miał pełną świadomość grozy położenia. Wiedział, że wypełnienie przez niego żołnierskiego obowiązku i zakończenie walki z Niemcami, nie oznacza wyzwolenia Kraju, i że każdy z nich wystawiony będzie na ciężką próbę.

Jak duży wysiłek w walce z okupantem poniosła Armia Krajowa, ukazują poniższe niepełnych dane ujęte w sprawozdaniach Komendy Głównej ZWZ/AK w okresie od stycznia 1941 do czerwca 1944 roku. Wtedy to żołnierze polskiego podziemia wykoleili 732 pociągi, wysadzili 38 mostów, uszkodzili 28 samolotów, prawie 7 tys. lokomotyw i 20 tys. wagonów. Zniszczono lub uszkodzono ponad 4 tys. samochodów, spalono 130 magazynów wojskowych i podpalono 443 pociągi, dokonano 5733 zamachy na Niemców i volksdeutschów. Wykonano ponad 25 tys. akcji sabotażowych. W okresie od stycznia 1943 do czerwca 1944 roku stoczono także 169 większych walk.

Najprawdopodobniej 21 lipca 1944 roku Komenda Główna AK zadecydowała o konieczności podjęcia walk o Warszawę, co ostatecznie zaowocowało wybuchem Powstania Warszawskiego 1 sierpnia o godz. „W”. Powstanie Warszawskie było największą bitwą stoczoną przez wojsko polskie w czasie II wojny światowej. Walka zbrojna żołnierzy Armii Krajowej w Warszawie w czasie od 1 sierpnia do 2 października 1944 r. podjęta na rozkaz dowództwa AK miała na celu wyzwolenie Warszawy spod okupacji niemieckiej i podjęcie jawnej działalności przez władze Polskiego Państwa Podziemnego przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Analiza i ocena sił nieprzyjaciela i własnych, podważają z wojskowego punktu widzenia słuszność decyzji wybuchu Powstania w tym czasie i warunkach. Wskutek braku koncentracji oddziałów AK na wybranych kierunkach działania oraz utraty elementu zaskoczenia większość powstańczych szturmów pierwszego dnia walk nie doszła do skutku bądź też zakończyła się niepowodzeniem. 

Znaczne krwawe straty oraz dodatkowy ubytek broni i amunicji zaważyły na podjęciu przez licznych dowódców decyzji o opuszczeniu miasta lub wręcz przerwaniu walk. Niemcy, ze względu na trwającą krwawą bitwę na przedpolu Warszawy z nacierającymi siłami sowieckimi, nie zdołali wykorzystać zaistniałej sytuacji, koncentrując siły w większych punktach oporu. W tym czasie, po powrocie części oddziałów do Warszawy, wytworzyły się 3 ośrodki walki w dzielnicach: Śródmieście z Wolą i Starym Miastem, Dolny Mokotów i Żoliborz. Zacięte walki trwały dwa miesiące, a Niemcy mieli spore trudności, by złamać polski opór. Pod koniec sierpnia głównodowodzący siłami pacyfikującymi Powstanie, generał policji Obergruppenführer SS Erich von dem Bach, pisał: […] O ile na skutek jakiegoś wydarzenia politycznego siła bojowa powstańców nie załamie się nagle lub nie osłabnie bardzo znacznie, nie należy się spodziewać, że Warszawa może być zdobyta w ciągu najbliższych tygodni przy pomocy dostępnych obecnie oddziałów. Jakiekolwiek oznaki osłabienia siły bojowej Polaków na razie nie występują. Polak walczy fanatycznie, jeńcy są absolutnie pewni zwycięstwa, ufnie oczekują rychłej odsieczy ze strony Rosjan i wzmożonej pomocy aliantów drogą lotniczą. Zgodnie z jego przewidywaniami uporczywe walki trwały jeszcze miesiąc, ale ostatecznie Powstańcy wskutek dużych strat własnych i braku wystarczającego wsparcia z zewnątrz musieli skapitulować. Dokładne liczby strat wojska powstańczego i ludności Warszawy nie są znane. Szacunkowy bilans strat powstańczych był wyjątkowo krwawy: około 10 tys. zabitych, ponad 5 tys. zaginionych bez wieści, około 25 tys. rannych. Do niewoli dostało się 15–16 tys. Powstańców. Straty bezpowrotne ludności cywilnej szacuje się od 120 do 150 tys. poległych. W trakcie oraz po zakończeniu Powstania Niemcy wypędzili z domów od 500 do 550 tys. mieszkańców Warszawy, oraz około 100 tys. osób z miejscowości podwarszawskich. Dodatkowo około 90 tys. Polaków skierowano na roboty przymusowe w głąb Rzeszy, a 60 tys. zesłano do obozów koncentracyjnych. Straty niemieckie do dziś pozostają nieustalone.

Wskutek dwumiesięcznego boju substancja miasta uległa zniszczeniu w 25%. Po zakończeniu walk powstańczych Niemcy kontynuowali niszczenia. Według powojennych szacunków Warszawa wraz z jej wielowiekowym dorobkiem kulturalnym została zniszczona w 85%. Zniszczeniu uległo 72% zabudowy mieszkaniowej (zdecydowana większość na lewobrzeżnej części Warszawy), 90% zabudowy przemysłowej, 90% obiektów zabytkowych, 50% elektrowni, 30% wodociągów. 

Walki zaplanowane na kilkadziesiąt godzin – trwały 63 dni. Pod tym względem Powstanie Warszawskie było fenomenem w skali okupowanej Europy. Wprawdzie nie osiągnięto celów ani wojskowych, ani politycznych, ale dla kolejnych pokoleń Polaków Powstanie stało się symbolem męstwa i determinacji w walce o niepodległość.

Straty AK były znaczne nie tylko w czasie Powstania, ale i w ciągu całej konspiracji. Według półrocznych meldunków Dowódcy ZWZ/AK od marca 1940 do marca 1944 roku zginęło 6139 oficerów, 37 600 podoficerów i 67 680 szeregowych. Do tego należy doliczyć wspomniane straty poniesione w Powstaniu Warszawskim i trudne do ustalenia straty w czasie działań zbrojnych w całym kraju podczas realizacji „Burzy” oraz w walkach z NKWD i UB.

Rozwiązanie AK

Po kapitulacji Warszawy 2 października 1944 roku dowodzenie Armią Krajową, po gen. dyw. Tadeuszu Komorowskim „Borze”, który udał się z większością Komendy Głównej do niewoli niemieckiej, przejął gen. bryg. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”. Przyszło mu działać w niezwykle trudnych warunkach. System kierowania organizacją nie funkcjonował, front niemiecko-sowiecki dzielił zaś Polskę na dwie strefy. Nasycenie ich obu wojskami frontowymi utrudniało odbudowę struktur organizacyjnych i łączności. Późną jesienią działania partyzanckie AK zaczęły zamierać. W terenie pozostało około 50 dużych oddziałów partyzanckich, działających od Borów Tucholskich aż po Karpaty. Warunki terenowe sprawiły, że największe szanse przetrwania okresu jesienno-zimowego istniały w Polsce południowej. Działały tam do ofensywy styczniowej m.in. oddziały 1. psp AK, zgrupowanie „Żelbet”, oddziały „Chełm”, „Harnasie”, „Odwet”, „Pościg”, „Skała”, „Hardy”, a więc około jednej trzeciej wszystkich ówczesnych sił partyzanckich.

Ostatni rozkaz dowódcy Armii Krajowej gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” 
do żołnierzy AK, 20 stycznia 1945 r. | fot. AAN

Ofensywa sowiecka w styczniu 1945 roku zaskoczyła swym rozmachem i tempem zarówno władze polityczne, jak i wojskowe Polskiego Państwa Podziemnego. Oddziały AK wskutek demobilizacji na okres zimy i zaskoczenia szybkością ofensywy nie zdołały podjąć działań na szerszą skalę. Ich działania w zasadzie ograniczyły się do kilkunastu wypadów na cofające się wojska niemieckie oraz do przeszkodzenia w wykonaniu przygotowanych przez Niemców niszczeń. Nie było widać w tych działaniach tego entuzjazmu, z jakim bili się ich koledzy kilka miesięcy wcześniej. Oddziały AK pomne ich doświadczeń, się nie ujawniały. Stąd też nie było dramatów rozbrojenia żołnierzy AK w styczniu 1945 roku, ale była gorycz klęski i niepewność jutra. Wytyczne rządu z listopada 1944 r. przewidywały, iż z chwilą wyzwolenia ziem polskich Armia Krajowa ulega rozwiązaniu. 19 stycznia 1945 roku gen. bryg. Leopold Okulicki wydał rozkaz rozwiązujący AK. 

Symbol niepodległościowy

Armia Krajowa przestawała istnieć jako organizacja, pozostawała jednak jako zjawisko społeczne. Nie sposób bowiem było rozwiązać ducha AK, który był równoznaczny ze światopoglądem niepodległościowym. Dla społeczeństwa AK było symbolem i syntezą niepodległościowej postawy narodu. Dla bardzo wielu wyzwolenie nie oznaczało zwycięstwa słusznej sprawy, a wręcz odwrotnie – zamianę jednej okupacji na drugą. Stąd też dla tych, których zdaniem walka o wolność nie dobiegła końca, wydany 19 stycznia 1945 r. rozkaz o rozwiązaniu AK, był tylko manewrem mającym uchronić jej członków przed represjami. 

W tym przekonaniu utwierdzało przesłanie gen. Okulickiego poprzedzające jego ostatni rozkaz: Polska, według rosyjskiej recepty, nie jest Polską, o którą bijemy się szósty rok z Niemcami, dla której popłynęło morze krwi polskiej i przecierpiano ogromne męki i zniszczenie kraju. Walki z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym społecznie Państwie Polskim.

Formalnie rzecz biorąc, dzieje Armii Krajowej dobiegały końca. Rozwiązanie organizacji, zwolnienie żołnierzy z przysięgi nie kończyło jednak walki o Polskę wolną i niezawisłą oraz nie zamykało dziejów skupionych w tej formacji ludzi. Powołany w 1939 r. Związek Walki Zbrojnej i jego kontynuatorka Armia Krajowa nie mogła z wielu względów sprostać w nowych warunkach zadaniom dalszej walki. 

Konspiracja

W konspiracji pozostała kadrowa organizacja „Nie” (skrót od słowa niepodległość) o charakterze cywilno-wojskowym, na czele z gen. Leopoldem Okulickim i gen. Emilem Fieldorfem. „Nie” była organizacją przygotowywaną przez KG AK od połowy 1944 r. Statut określał organizację jako „społeczną o charakterze wojskowym”, której celem było „wszystkimi dostępnymi środkami i metodami utrzymać Ducha Narodu i wywalczyć Niepodległą, Wolną Polskę”. 

Organizacja nie zdołała szerzej rozwinąć działań i praktycznie zakończyła swoje dzieje w momencie aresztowania gen. Okulickiego wraz z innymi przywódcami Polskiego Państwa Podziemnego w marcu 1945 r.

W kwietniu 1945 r. płk Jan Rzepecki, wyznaczony przez gen. Okulickiego na jego następcę przejął struktury organizacji „Nie” i AK w likwidacji i za zgodą Naczelnego Wodza utworzył Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj. Gdy jednak utworzony przez komunistów Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej został uznany przez mocarstwa zachodnie, płk Rzepecki uznał, że kontynuowanie wysiłku zbrojnego zmierzającego do odzyskania niepodległości nie rokuje powodzenia i rozwiązał w lipcu Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj. 

W jej miejsce we wrześniu 1945 r. powstała cywilna organizacja konspiracyjna Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość – Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji (WiN). Płk Rzepecki, który został pierwszym prezesem organizacji, zakładał, że losy Polski rozstrzygną się w kraju na drodze politycznej. Szansy na odzyskanie wolności upatrywał w zagwarantowanych przez mocarstwa zachodnie wyborach, w których wolnościowo nastawieni żołnierze Armii Krajowej mogli jego zdaniem odegrać kluczową rolę. Jak pokazała najbliższa przyszłość, były to nadzieje złudne. 

Płk Jan Rzepecki, w lutym 1945 r.
Po zwolnieniu z oflagu, gdzie przebywał po Powstaniu Warszawskim, podjął karkołomną misję scalenia struktur podziemia, zapanowania nad pogłębiającym się chaosem działań konspiracji, oddziałów partyzanckich, poakowskich i innych. Wiele z nich gotowych było do zbrojnego oporu wobec nowego najeźdźcy. Tragiczne w skutkach decyzje polityczne sojuszników, niemoc rządu londyńskiego oraz sowiecki terror sprawiły, że kontynuowanie dalszych działań wojskowych oceniał jako całkowicie bezcelowe. | fot. IPN

Zrzeszenie WiN stało się jednak najważniejszą organizacja powojennego podziemia niepodległościowego, a dla bardzo wielu jej członków WiN był przedłużeniem AK oraz dowodem ciągłości polskiego oporu przeciw niemieckiemu, a później komunistycznemu okupantowi.

Skip to content